wtorek, 25 czerwca 2013

You can take everything I have

You can break everything I am
Like I'm made of glass
Like I'm made of paper



Go on and try to tear me down
I will be rising from the ground

*****

Nadia Leziak


—► H I S T O R I A 
czyli to co było...
—► C H A R A K T E R
kilka słów o niej...
—► W Y G L Ą D
to co oko zauważa...
—► C I E K A W O S T K I
w skrócie, co ważniejsze...
—► P O W I Ą Z A N I A
bliscy...

Witam i kłaniam się nisko.
wątki - długie, ciekawe, nieoklepane
powiązania - mile widziane
bywam - z samego rana, ewentualnie późnym wieczorem
twarz - nie mam pojęcia, ale jest śliczna
aktualizacja - 25 czerwiec 2013
dodatkowo - Lubię i preferuję dramaty, wypaczenia, patologie  i love story, skomplikowane oraz nie do końca określone powiązania, przydługie wątki i inne fatamorgany. Mimo wszystko jednak potrzebuję też normalnych ludzi, normalnych historii i normalnych afiliacji, więc nie bać się mnie! We wszystkim się odnajdziemy.
Zakładki na dniach będą poprawione, to jedynie zarys.

30 komentarzy:

  1. [Witam w imieniu Administracji pierwszą postać na blogu! Rzeczywiście, zdjęcia są urocze. Nadia już dodana, swoją drogą, śliczne imię.
    Jedno zastrzeżenie - Polak, Amerykanin, te słowa pisze się z wielkiej litery.
    Życzę świetnej zabawy!]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dziękuje za przywitanie :) Oczywiście błędy poprawie. Tylko jak ponownie będę korzystać z laptopa.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dziewczyny są do siebie dość podobne w sumie, więc widziałabym tu jakieś naprawdę dobre relacje, może dłuższą, powiedzmy roczną, znajomość opartą o przyjaźń, o. Abigail mogłaby Nadii trajkotać nad uchem, może nawet czasem wyspowiadałaby się jej z jakichś problemów, jeżeli miałaby ochotę. No i zauważyłaby, że N. to nie jest raczej cicha bezpośrednio z natury i że coś musi się za tym kryć, bo na przykład zauważyłaby jej nagłe zmiany nastroju, być może niewielkie ale jednak zawsze, kiedy zaczynałaby się skarżyć na rodziców i tak dalej. W każdym razie, A. mogłaby chcieć na siłę jej pomóc, więc mimo szczerych chęci byłoby tylko gorzej.
    Może być? :D]

    Abbey

    OdpowiedzUsuń
  4. [Holland ma coś takiego w sobie... prostu nie da się jej nie kochać! :)
    Powracając jednak do tematu i wątku, proponuje połączyć Twoje propozycje w jedną całość. Myślę, że z czasem może wyjść z tego coś dobrego; jakaś ciekawa, interesująca akcja.
    I oczywiście zacząć zacznę, jak nie dziś to na sto procent jutro! :3]

    Shareen

    OdpowiedzUsuń
  5. [Na razie jest tylko jeden gif, gdyż mój internet nie pozwala przeglądnąć innych :(. Twoja postać ma bardzo... ciekawe nazwisko i ogólnie to bardzo ciekawie się zapowiada. Na wątek oczywiście jestem chętna i pomysł z knajpą oczywiście mi pasuje. tylko powiedz, czy mają się znać, przyjaźnić, kolegować, a może Nadia ma być fanką Eriki? :) ]
    Erika Molin

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Mnie tam takie powiązanie odpowiada. To może powiedz coś jeszcze jak sobie to wyobrażasz, a ja zacznę. ]

    Jake

    OdpowiedzUsuń
  7. [Huh, mi myślenie też dzisiaj nie wychodzi, poza tym wykończyła mnie karta ;_; no ale ok, skupię te resztki mózgu. Może by je jakoś powiązać, by łatwiej się pisało. Tak btw, masz mały błąd w "ciekawostkach". Napisałaś że urodziła się w '92, gdy w historii że w '96. Dobra, już wracam do wątku. Dopisałam że Ame jest grafikiem w szkolnej gazetce, więc może mogłaby pomóc Nadii przy zdjęciach. nie wiem, poprawić coś, czy coś xD I tak o, jakoś pociągniemy dalej ten wątek. Wybacz, ja o tej godzinie już naprawdę nie myślę...]
    Amelie

    OdpowiedzUsuń
  8. Amelie miała dzisiaj wyjątkowo leniwy dzień. Naprawdę, nie miała najmniejszej ochoty na wstanie z łóżka i pójścia do szkoły. Ale jakimś cudem udało jej się zmusić do opuszczenia łóżka i chwilowym pokręceniu się po pustym mieszkaniu, bo Nathaniela znowu gdzieś wywiało. Nawet nie chciała myśleć, gdzie mógł być i co robić. Po prostu wzięła prysznic, ubrała się, chwyciła torbę i wyszła z mieszkania.
    Lekcje dłużyły się niemiłosiernie, jak na złość wprowadzając Ame w jeszcze większy stan otępienia. Bezczynnie gapiła się za okno, malowała po zeszycie a nawet i przysypiała na niektórych zajęciach. Dopiero kiedy zabrzmiał dzwonek ogłaszający długą przerwę obiadową, Amelie skryła się w jednej z sal należącej do szkolnej gazetki z zamiarem popracowania. Nie miała ochoty rozmawiania z kimkolwiek. Jednak coś przeczuwała że raczej nie zazna spokoju, dlatego też kiedy ktoś zapukał do drzwi, a po chwili je uchylił, niechętnie oderwała wzrok od ekranu komputera.
    -Co tam masz?-zapytała, próbując się lekko uśmiechnąć w stronę Nadii.
    Amelie

    OdpowiedzUsuń
  9. [Natalia jest genialna <3 Niestety ma mało zdjęć, na których wygląda przyzwoicie, jak na nieco buntowniczą nastolatkę ;c
    A ja się tak zastanawiam... Skoro Nadia jest w ostatniej klasie, na pewno z Cleo się zna. Możemy w sumie zrobić z nich takie dwie koleżanki, które mają swoich znajomych, ale kiedy są tylko we dwie, trzymają się razem? Nadia mogłaby nieco uspokajać Cleo, która ma za dużo energii i głupie pomysły, a Cleopatra mogłaby jednocześnie nieco Nadeńkę rozbawiać, wyciągać z jej skorupy cichej dziewczynki i tak dalej. Co ty na to? :)]

    Cleopatra

    OdpowiedzUsuń
  10. [Niestety, u mnie posucha z pomysłami. Przyznam, że na blogi dotyczące zwyczajnej szkolnej codzienności rzadko się zapisuję, więc być może stąd wynika niemożność wymyślenia fajnego wątka. Muszę się zaaklimatyzować, jak sądzę. Ale coś spróbuję wymodzić, żeby nie było, że nawet nie chciałem.
    Nadia lubi rysować, więc niech może machnie portrecik Wooda. Już od Ciebie zależy co to będzie dokładnie i dlaczego - może karykatura, może rysunek przedstawiający Philipa jako wspaniałego faceta, czarnego księcia na swym motocyklowym rumaku. ;) Może narysuje go pozostając w zamyśleniu, może świadomie uznając go za wdzięczny obiekt do manualnych ćwiczeń. Nie wiem, Twoja w tym głowa. W każdym razie ten rysuneczek spod ołówka zostanie wysunięty i wyląduje w łapach Wooda. A domyślam się - niezależnie od tego, co ona dokładnie stworzy i dlaczego - że będzie to nieco krępujące i nawiąże się jakiś dialog.]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Mam pomysł. Wujostwo Malcolma jest zaangażowane w działalność charytatywną na rzecz domu dziecka z Chicago, ponieważ ciotka jest jego byłą wychowanką. Pewnego dnia ten dom dziecka zorganizowałby jakiś festyn rodzinny. Chcące się za wszelką cenę zaprzyjaźnić z chłopakiem wujostwo i kuzynostwo zmusiłoby go do udziału w nim. Ponieważ Steve jest w szkole nowy, nie zna Nadii, więc podczas przypadkowej rozmowy z nią, nigdy by nie pomyślał, że chodzi ona do Chicago HS... Dziewczyna z kolei może kojarzyć Malcolma i będzie starała się za wszelką cenę ukryć fakt, że chodzą razem do budy. Co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Chcesz ode mnie i watku i powiazania, a jak ja mam to zrobic jak glowa pusta? Jeszcze nie mam w szkole polskich znaków, zdajesz sobie sprawe jaki to ból? Dobra, cos wpadne. Co Ty na to, zeby Bart wiedzial o jej dziecinstwie i w ogóle? Mogloby tak byc, ze jest jej powiernikiem, niemal przyjacielem, ale raczej oboje sie do tego nie przyznaja bo gdzie to tak w szkole, raczej bylyby problemy. W kazdym razie moze wpadac do niego ze swoimi problemami, moga gadac, bo on raczej z pewnoscia podchodzi do wszystkich na równym poziomie, wiec nie bedzie ocenial ani nic z tych rzeczy. Plus, jesli chcemy troche dramatycznie, mozemy sprawic ze Nadia cos do niego czuje i to uczucie raczej ja przeraza, wiec robi sie nieswoja, troche go unika, on w koncu ogarnie ze cos nie tak, wiec bedzie pytal o co chodzi. No, ale to zalezy od Ciebie i jak to widzisz. W kazdym razie watek w mieszkaniu Barta, co ty na to?]/Bart

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Oh, dlaczego nie? Powiedzmy, że jakiś niesforny uczeń wpadłby na Nadię. Między jej książkami byłby właśnie ten rysunek. Potem jakiś wredny pan wziąłby go i wywiesił w jakimś strategicznym miejscu w szkole i jeszcze widocznie do podpisał, żeby Nicholas mógł sobie zobaczyć. Nie wiem czy to nie za okrutne... XD ]

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Jasne, zacznę. Nie ma sprawy. Daj mi chwilę, bo jeszcze muszę komuś odpisać. Niedługo znowu się tutaj odezwę, więc czekaj na mnie cierpliwie. :3 ]

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  15. Im więcej tatuaży sobie robił tym większą przykuwał uwagę. Był inny, wyróżniał się. Nieważne jaką bluzkę założył i tak było widać choćby najmniejszy tatuaż na jego bladej skórze. Poza tym nosił glany i ubierał się inaczej. Mimo wszystko ciekawskie oczy ludzi mu nie przeszkadzały. Gdy na niego patrzyli po prostu posyłał im jeden z tych swoich serdecznych uśmiechów i szedł dalej nie przejmując się tym, co o nim myślą. W szkole było tak samo, chociaż wtedy słyszał również szepty. Nimi również nie za bardzo się przejmował. Wiedział, że wszyscy chociaż w pewnym sensie go znają, bo to w końcu ten, który gra w tym takim zespole i ma tyyyleee tatuaży na ciele. Trochę gorzej było z nauczycielami, bo większość z nich uważała, że taki wygląd od razu sprawia, że Nicholas z góry dostaje tysiąc uwag i naganne zachowanie. Niestety żadnemu z pedagogów nie udało się go ukarać, ponieważ zawsze był miły, grzeczny i udzielał się w różnych akcjach organizowanych przez szkołę. Żywy dowód na to, że nie można oceniać po wyglądzie.
    Szedł sobie właśnie spokojnie szkolnym korytarzem. Jak zwykle czuł na sobie spojrzenie innych, ale tym razem jakby wszystko było głośniejsze i skierowane na jeden temat. Co chwila słyszał: szkic, Nicholas, tatuaże, Nadia. Nie miał pojęcia o co może chodzić, ale wiedział, że to chyba dotyczy jego, rysunku i jakiejś dziewczyny, bo chyba Nadia było damskim imieniem o ile się nie mylił. W pewnym momencie dotarł do miejsca dosyć często obleganego przez uczniów szkoły. Tutaj ruch ustawał i Sykes nie wiedział dlaczego. Wszyscy patrzyli w jedno miejsce. Śmiali się i robili zdjęcia nowoczesnymi telefonami i ogromnymi tabletami. Chłopak przepchnął się przez tłum, aby zobaczyć co takiego przykuwa ich uwagę. Uniósł głowę i zobaczył szkic, na którym był on we własnej osobie. Pod kartką był ogromny napis: ~ wykonała Nadia Leziak . Niektórzy śmiali się, inni po prostu patrzyli. Nie miał pojęcia kim była ta dziewczyna, nie znał jej. Westchnął ciężko. Ludzie potrafili być tacy perfidni i głupi. Podsunął sobie krzesełko, stanął nad nim i ściągnął szkic oraz napis. Nie było mu w tej chwili do śmiechu, bo nie lubił, kiedy inni robili takie niemiłe rzeczy. Postanowił odnaleźć właścicielkę rysunku i porozmawiać z nią. Po wielu trudach i komentarzach na ten temat w końcu dostał wskazówki gdzie Nadia może być. Udał się do tego miejsca. Rozejrzał się i znalazł dziewczynę, która pasowała do opisu, który podał mu jakiś chłopak. Podszedł do niej.
    - Cześć – uśmiechnął się delikatnie – To Ty jesteś Nadia Leziak? - zapytał.

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jeździł ani na deskorolce, ani na bmxie. Gdyby lubił tego typu rozrywkę jego obecność w starym skateparku byłaby uzasadniona. A to, że wybrał ten stary i opuszczony zamiast nowego? Normalka. Nowy na pewno jest wspaniały, aż chce się jeździć, ale wiąże się to też z tym, że przychodzą tam tłumy. A Philip niekoniecznie był zwierzęciem stadnym.
    Jednakże nie jeździł na żadnym z tych pojazdów. Po rampach na motocyklu raczej nie pojeździ, samochodem nie przyjechał, żeby driftować na placu. Przyszedł na pieszo. Właściwie to przybiegł. Musiał jakoś odreagować. W końcu zaczął się weekend, to bardzo dobrze. Można odpocząć po męczącym tygodniu szkolnym. Sam już był wystarczająco frustrujący, więc można te złe emocje uwolnić podczas wysiłku fizycznego. Ale to nie tylko to go wygoniło z domu. Rodzice. Wczoraj znowu się awanturowali, czego Philip wysłuchiwać nie lubił, a dzisiaj dodatkowo miał scysję z ojcem. Nie zamierzał tam siedzieć. Nie miał planów na weekend, w warsztacie chwilowo był niepotrzebny.
    Przebrał się więc w wygodne do ćwiczeń ciuchy, włożył słuchawki na uszy i biegał po mieście. Aż przybiegł do skateparku. Przyuważył pewną koleżankę z klasy, już było za późno, żeby ją wyminąć. Zatrzymał się więc. O, nie zauważyła go, zerknął więc przez ramię na rysunek, który malowała i zmarszczył brwi.
    — Właściwie to Wood — odparł, gdy go dostrzegła. — Co rysujesz?

    OdpowiedzUsuń
  17. On też nie marzył, żeby poza szkołą spotykać swoich szkolnych kolegów. Przynajmniej nie wszystkich, bo przecież istniało pewne grono, które Philip obdarzy sympatią. Niewielkie, ale zawsze! A to szczęściarze, zapewne codziennie dziękują za taki przybytek łask. Jednakże znakomita większość szkolnej braci nie cieszyła się ciepłymi uczuciami ze strony Wooda, więc nic dziwnego, że chłopak nie zamierzał widywać ich dłużej niż to koniecznie. Oczywiście, do jakiejś części nastawiony był neutralnie, ale z takimi „zwyczajnymi” też nie widział konieczności widywania się.
    Widać i Nadii nie było to na rękę. Ale przynajmniej Philip nie zareagował tak gwałtownie, doprawdy. Nawet nie zdążył obejrzeć sobie tego rysunku, bo tak szybko przycisnęła go do piersi. Był ciekawy, więc zapytał, ale kiedy otrzymałby odpowiedź, że to nie jego sprawa, nie dociekałby. Faktycznie, nie jego. I zrozumiałe jest to, że nie wszyscy chcą dzielić się swoimi talentami publicznie. Albo nie-talentami.
    Ale takie nerwowe zachowanie nieco go zaintrygowało. Zezował, by zobaczyć rysunek, kiedy opadł jej na kolano, ale prędko go zakryła. Kiedy więc notes upadł na ziemię, nawet nie próbował wyprzedzić jej z podniesieniem zeszytu. Odprowadził tylko dziewczynę wzrokiem, kiedy odchodziła.
    A potem pochylił się i podniósł kartkę. O, rysunek. O, on.
    O rrany. Nie miał pojęcia, dlaczego narysowała jego, ale to było interesujące.
    Dogonił więc Nadię.
    — Nic? — zapytał, wachlując się kartką. — Uważasz, że jestem nikim?

    OdpowiedzUsuń
  18. [okej, wolę dać pomysł niż coś zaczynać, więc problemu nie ma
    ... Skoro fotograf gazetki szkolnej to może tak zacznie robić zdjęcia Tony'emu, gdyż jej kazali chcąc zrobić materiał o szkolnym samotniku, Anthony to zauważy i z miejsca ruszy na Nadie i zacznie jej wyrywać aparat z rąk /xoo]
    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  19. Westchnął ciężko. Czy on naprawdę był taki straszny? Przecież nie przyszedł to niej z zamiarem zabrania jej życia z powodu tego szkicu. Jedynie chciał go oddać, nic więcej. Uśmiechnął się do niej, więc czy to nie znaczyło, że przyszedł do niej z dobrymi chęciami? Przecież nie był na nią zły. Lubił sztukę, chociaż sam miał dwie lewe ręce do rysowania. Nie przeszkadzało mu to, że dziewczyna narysowała jego, ponieważ miała prawo robić co tylko jej się żywnie podobało. Gdzieś tam w sercu było mu nawet przyjemnie z tego powodu. Chyba po raz pierwszy ktoś go naszkicował aczkolwiek w jego snach ludzie robili to wiele razy. Wyobrażał sobie siebie na ogromnej scenie przed milionami osób, które wyciągają do niego ręce, a on po prostu otwiera ramiona, jakby chciał przytulić do siebie ich wszystkich. Zazwyczaj po takich koncertach z chęcią zostawał przez wiele godzin, żeby każdemu dać autograf lub dać zrobić sobie z jakimś fanem zdjęcie. Dawał im siebie i cieszył się, że może to robić. To były tylko wyobrażenia, niespełnione marzenia, trudne do zrealizowania, ale prawdą było, że jeszcze kilka miesięcy temu myślał, że jego zespół nie zagra nawet w malutkim klubie, o którym nikt nie ma pojęcia. Kilka tygodni później skakał na scenie, darł się do mikrofonu i bawił się wraz z publicznością. Dlatego właśnie uważał, że jeżeli się czegoś bardzo chce i z wręcz idiotycznym uporem dąży do tego to można osiągnąć wyznaczony cel. Nie chciał tej sprawy tak zostawiać. Chciał z nią porozmawiać lub chociaż tylko oddać szkic. Przekazać jej, że nie jest zły, a szeptami i głupotami nie musi się martwić, bo on sam się tym zajmie. Wyciągnął rękę i złapał ją delikatnie za nadgarstek. Nie chciał jej sprawić bólu, przecież nie o to chodziło. Nie chodziło mu o wystraszenie jej, a jedynie ciepłą rozmowę bez przykrych słów.
    - Hej, nie musisz się mnie bać – powiedział – Nie jestem zły. Nie będę krzyczał. Nie będę się śmiał, bo nie ma z czego. Masz talent – zapewnił ją, a na jego twarzy wciąż widniał delikatny uśmiech – Możemy porozmawiać? Nie zmuszam Cię. Jeżeli naprawdę nie chcesz to po prostu oddam Ci szkic i sobie pójdę.

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  20. Fakt, Philipowi nigdy nie zależało na sławie, a jednak ludzie go kojarzyli. Prawdopodobnie dlatego, że jego styl bycia był dość osobliwy. Zresztą nie tylko uczniowie wiedzieli kim on jest, nauczyciele również. Już po pierwszych dniach bezbłędnie zapamiętywali jego imię i nazwisko, chociaż te nazwy nie były charakterystyczny. Raczej chodziło o tego, kto je nosił. I chyba nie wiązały się z nimi miłe wspomnienia.
    Co ciekawe, znali go też ci, którzy go nie uczyli. Pewnie czasem był poruszanym tematem na radach pedagogicznych czy w pokoju nauczycielskim, to i się osłuchali.
    Wood słabo kojarzył Nadię. Raczej cicha, raczej nie rzucała mu się w oczy. A przecież każdy miał indywidualny plan lekcji, więc wszystkich zajęć na pewno z nią nie miał. Wtedy to byłaby już ignorancja, nie kojarzyć osoby, z którą uczęszcza się do jednej klasy czwarty rok z rzędu. Ale coś tam mu świtało, nawet imię kojarzył, chociaż nie był go pewien. Za to nazwiska przypomnieć sobie nie mógł. Trudno, chyba nie będzie potrzebne.
    Wood nie był geniuszem, detektywem na miarę Sherlocka Holmesa czy też znawcą psychologii. Ale nie był także durniem i umiał dodać dwa do dwóch. Tak że pozbierał elementy układanki i stwierdził, że na tym rysunku na pewno jest on, wbrew temu, co twierdzi dziewczyna. Wtedy nie zachowywałaby się chyba aż tak nerwowo, prawda?
    Skoro nie podeszła do niego i nie spróbowała zabrać kartki, to on sam jej nie oddał. Za to odwrócił stroną z rysunkiem w kierunku siebie i uniósł ją wyżej, przyglądając się jej uważniej.
    — Mój pogląd jest przeciwstawny — powiedział głupio, celowo dobierając takie słowa. Chciał, żeby zabrzmiało to jak zdanie wypowiedziane przez snoba, takie ąę. — Nawet mój motocykl narysowałaś. Ale w rzeczywistości chyba nie patrzą tak złowrogo...

    OdpowiedzUsuń
  21. [Usunięcie z listy autorów na pewno nie było celowe, naprawdę. Nie wiem, co się wydarzyło. Przepraszam za tę usterkę. Zaproszenie już poszło od nowa. Jeszcze raz, przepraszam.]

    OdpowiedzUsuń
  22. Sam nie wie jak to się zaczęło. Czy wtedy, gdy po raz pierwszy usiadł koło niej na korytarzu czy może później po lekcji, gdy zaczęli normalnie rozmawiać. W każdym razie stali się przyjaciółmi. Nie takimi na pełną metę, bo nigdy nie wyskoczyli razem na miasto, nie byli na piwie, nigdy też nie zaistniała między nimi żadna seksualnie napiętnowana sytuacja, a jednak coś tam jest i Bart nie może tego nazwać inaczej niż przyjaźnią. Trochę mu na początku było niezręcznie, bo mimo wszystko dyrektor spoglądał dość podejrzliwie na niego, gdy siadał na przerwie obok uczennicy (a nie robił tego po raz pierwszy), z czasem więc zaczął jadać w swoim gabinecie. W większości przypadków naprawdę nie obchodziła go cudza opinia, ale tutaj mogłoby to zaszkodzić także Nadii, a wolałby nie sprawić jej problemów. Nigdy nie traktował jej szczególnie ze względu na przebytą historię. Nie byłby sobą, gdyby nagle zaczął się z nią obchodzić jak z saską porcelaną, więc nic dziwnego że nadal żartował, śmiał się i służył ramieniem do wypłakania. To już stało się jakąś tradycją, niepisanym kodeksem.
    A potem nagle zaczyna zauważać dziwne zachowanie dziewczyny. Unika go, to jasne. Nie ma wątpliwości. Przestaje zjawiać się u niego w domu, gabinecie, nawet na korytarzu unika go wzrokiem, a na lekcji siedzi cicho i nie patrzy w jego kierunku. Coś się stało, jest pewien. Dlaczego więc zamiast powiedzieć mu o problemie, maskuje się i chowa? Bart jest zaniepokojony. W końcu decyduje się na konfrontację. Dorosły facet, głosem nie znoszącym sprzeciwu informuje o dzisiejszym wieczorze, ma się zjawić, mają porozmawiać. Kilka godzin później, z fajką w ustach, otwartą lodówką i włączonym odtwarzaczem, balansował na granicy zdrowego rozsądku i głupoty, próbując wymyślić jakieś oryginalne danie. Doszedł do wniosku, że postawi na tosty. Cholera wzięła więc oryginalność. Wyjął toster, chleb i ser i w kilka minut przygotował posiłek, idealnie w momencie, w którym rozległo się pukanie. Ma dziewczyna wyczucie. Obawiał się, że gdyby nagle rzucił jakimś niespotykanym daniem spłoszyłaby się albo w ogóle nici byłyby z rozmowy. Tosty to bezpieczny grunt. Podchodzi do drzwi, gasi papierosa o framugę, a następnie otwiera i wpuszcza ją bez słowa do środka. Zamyka i opiera się o ścianę, skubiąc własny kart.
    - Usiądź – mówi spokojnie, dość luźno. – Zrobiłem nam tosty, jak zwykle można na mnie liczyć jeśli chodzi o zdrowe odżywanie – dodaje po chwili, obdarzając ją promiennym, seksownym uśmiechem.
    Bart

    OdpowiedzUsuń
  23. [Pomysł mi wpadł niemal od razu - może w związku z nową sztuką publikowany byłby artykuł do gazetki szkolnej, a Nadia musiałaby Adamowi, jako opiekunowi, porobić kilka zdjęć. Jakaś niezobowiązująca rozmowa przerodziłaby się w poważne wylewanie żalów - Nadia i Adam staliby się dla siebie prywatnymi psychologiami może? (;]

    Adam

    OdpowiedzUsuń
  24. Jakby obchodziła go opinia innych. Nicholas prychnął w duchu i pokręcił głową. Jeszcze w podstawówce bardzo przejmował się tym, co mówili ludzie, ale teraz po prostu tego słuchał i jeżeli było to coś negatywnego to nie brał tego do siebie. Zadawał się z kim chciał i nie myślał o tym co drugi człowiek o nich myśli, gdy ich widzi razem. Mógł myśleć co tylko chciał, jego sprawa. Od razu zorientował się do jakiego typu osób Nadia należy. Poniekąd rozumiał to, że nie chciała się wychylać przed orkiestrę. Jemu to raczej nie wyszło, bo na swój sposób był teraz znany przez wszystkich uczniów szkoły. Był na to przygotowany, ale kiedy zakładał zespół nie myślał o sławie tylko o tym co przez muzykę może dać ludziom. Zorientował się, że jest tego całkiem sporo. Tak samo przez rysunki można było innym coś przekazać, ale niestety nie można było do nich trafić, kiedy ukrywało się ze swoim talentem, niestety.
    - Nie dbam o to – mruknął, puścił jej nadgarstek – Niech mówią co chcą. Do robienia ze mnie pośmiewiska jestem przyzwyczajony ze szkoły podstawowej – zaśmiał się wspominając te żałosne czasy, kiedy był takim słabym chłopakiem – Chciałbym po prostu pogadać o tym co się wydarzyło. No i w końcu oddać ten szkic – podał jej kartkę, na której widniał jego portret – Jest ładne. Podoba mi się – oznajmił.
    Czuł, że chyba trochę udało mu się przekonać do siebie Nadię. Miał nadzieję, że dziewczyna nagle mu nie ucieknie, bo naprawdę tak po prostu chciał sobie z nią pogadać.

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  25. Wbrew pozorom Wood nie był zadufany w sobie i nie uważał, że każdy, kto lubi rysować czy malować, wybierze go sobie za modela. W ogóle mu to na myśl nie przychodziło. Fakt, że nawet o tym nie myślał, bo nie bardzo go to obchodziło, miał ciekawsze rozrywki. Ale gdyby zobaczył, że ktoś narysował ciemnowłosego gościa, dość wysokiego, ale z twarzy niepodobnego do nikogo, na pewno by nie stwierdził, że to on, bo też nie jest niski oraz ma czarne włosy.  
    Ale tutaj było co innego. Podobieństwo było ewidentne, nawet on to widział. I postura, i twarz, i ten motor. Nie rozumiał więc dlaczego wciskała mu taki kit. Miała go aż za takiego idiotę? No bez przesady. Zresztą ten jej rumieniec mówił sam za siebie, niewinni się nie czerwienią ot tak.  
    Nie zastanawiał się nad jej motywami. Ale raczej przez myśl by mu nie przemknęło, że chodzi o zauroczenie czy zakochanie. W takich kategoriach nie myślał. Zresztą, rysowania, malowanie związane jest ze sztuką, a artyści mają swoje dziwactwa. Philip nie wnikał.  
    - Fakt, to nie ja - przyznał jej rację. - Tylko ktoś, kto wygląda zupełnie jak ja. Ciekawe.  
    Przyjrzał się rysunkowi po raz ostatni, a potem wyciągnął rękę z kartką papieru w kierunku dziewczyny.  
    - Mogę oddać, nad łóżkiem tego wieszać nie zamierzam - wzruszył ramionami. - Ale zapomnieć...?

    OdpowiedzUsuń
  26. Zacisnęła pięści, spoglądając przez okno na ulicę po której powoli poruszali się mieszkańcy i turyści. Nie miała ochoty rozmawiać o Christianie, ale i dobrze wiedziała że Lari specjalnie wplątała ją w tą rozmowę. Była w stu procentach pewna że nadal utrzymują ze sobą kontakt, innej możliwości nie było.
    -Mógł przyjść sam i mi to powiedzieć, a nie wysługiwać się Tobą-warknęła w końcu, patrząc na nią rozzłoszczonym wzrokiem. -Stara się-prychnęła, przewracając przy tym oczami.
    Widząc kopertę, którą to Nadia machała przed oczami Ame, siedemnastolatka uniosła w górę jedną brew, po czym chwyciła kubek kawy i upiła z niej łyk, pozwalając by chłodna już ciecz wlała się do jej żołądka. Jak na razie było to jej jedyne pożywienie, którym to raczyła swój organizm już od kilku dni. No, dołączając do tego jakieś jedno marne jabłko na dzień.
    -mecz koszykówki-powtórzyła, po czym spojrzała na swojego laptopa, gdzie właśnie obrabiała zdjęcia z jakiegoś szkolnego konkursu, po czym przeczesała palcami włosy. Cóż, widocznie właśnie znalazła zajęcie na dzisiejszy wieczór.
    -Okej, da się zrobić. I nie, nie zły dzień. Taki jak zawsze-powiedziała. Amelie była przyzwyczajona do tego swojego dziwnego i oschłego zachowania, jednak nie wszyscy byli nią, więc nie zdziwiło ją ani trochę pytanie, które wypłynęło z ust Nadii.
    Amelie

    OdpowiedzUsuń
  27. [Jestem za :) Mam zacząć, czy Ty masz dobre serduszko i mnie wyręczysz?]

    Nathaniel

    OdpowiedzUsuń
  28. Odetchnął z ulgą, bo widać było, że dziewczyna w chociaż małym stopniu się do niego przekonała. Trudno by mu było prowadzić rozmowę, gdyby Nadia wciąż bałaby się go jak małe dzieci ognia, ale pewnie nawet wtedy nie odpuściłby sobie i męczyłby ją dopóki ta nie ukończyłaby szkoły. Upartość Nicholasa czasami była dziecinna. On sam zachowywał się trochę jak taki dzieciak, z którego jeszcze nie wyrósł. Potrafił być poważny, ale w luźniejszych sytuacjach ten nieokrzesany i nieporadny bardzo młody człowiek wciąż się w nim odzywał. Potrafił cieszyć się z prostych rzeczy, a na swój elektrycznie zamykany garaż w domu mógł się patrzeć godzinami, bo to takie ciekawe, kiedy wielkie drzwi od tego miejsca zamykają się bez pomocy człowieka. Tylko jego myśli od czasu do czasu zbiegały na dość ponury tor, kiedy był sam. Potrafił myśleć o okropnych rzeczach, takich niezbyt przyjemnych. Gdzieś na swój sposób był również pesymistą. Pewnie gdyby nie wylewał swoich żali w piosenkach to teraz byłby o niebo bardziej mrocznym chłopakiem.
    - Tak, właśnie to chcę powiedzieć – westchnął cicho – Poza tym wszyscy wiedzą jaki jestem i nie rozumiem czemu ktoś miałby mnie obrażać tylko dlatego, że się z Tobą zadaję. Rozumiem, rysunek, ale oni tak szybko jak o tym zaczęli rozmawiać tak szybko skończą, bo zaraz nadejdzie nowa sensacja. Taka kolej rzeczy – wzruszył ramionami – Nie możesz być od razu dobra. Nie może Ci wszystko wychodzić od razu. Uważam, że Twoje rysunki są dobre. Coś w nich jest i myślę, że to może być nawet talent. Ćwicz. Tylko dzięki temu staniesz się lepsza. Wiem z autopsji – zapewnił ją z uśmiechem – Nie musisz przepraszać. To oni powinni przeprosić Ciebie. Mną się nie martw – machnął lekceważąco dłonią.

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwierzcie mi lub nie, ale gdybym chciał z pewnością byłbym bardziej popularny w tej szkole niż cały David, ponieważ siedząc tak pod drzewem gdzie ukrywałem się przed całym światem, czytając którąś to z kolei książkę, zauważałem tak na prawdę wszystko i założę się, że gdyby ktoś chciał jakieś szczególne informację o tym; kto z kim? gdzie? i dlaczego? Mógłby zapytać mnie a ja od razu dałbym mu cały wykaz informacji, na które nawet z czasem zebrałbym dowody gdyby ktoś mi nie uwierzył. No i nie tylko, otóż dokładnie wiedziałbym do kogo zwrócić się, bądź kogo poznać by stać się popularnym.
    Nie, nie; rozgrywający w drużynie koszykarskiej wcale nie równa się popularnością, gdyż jeśli tak by się chciało trzeba było by się do wszystkich uśmiechać, mieć piękny, nieskazitelny uśmiech a przede wszystkim mieć prosty nos; nie tak jak mój.
    Jestem samotnikiem z wyboru, proste. Jednak słysząc dźwięk, który towarzyszy podczas robienia zdjęcia chyba nie do końca ktoś to zrozumiał, albo zwyczajnie był na tyle głupi żeby wejść z butami w moją przestrzeń. Delikatnie uniosłem głowę i spojrzałem w stronę dziewczyny mającej w ręku aparat, który przeglądała; zaraz potem spojrzała na mnie.
    Owszem mogła robić zdjęcia jakimś tak ptaszkom czy tam drzewkom, ale nie jestem na tyle głupi by nie poznać, że to szkolny fotograf, który zwykle robi zdjęcia do gazetki szkolnej i raczej nigdy nie widziałem, żeby ktoś wrzucał do niej zdjęcia flory/fauny.
    Wstałem i otrzepałem jeansy, włożyłem książkę do torby a ją zarzuciłem na ramię. - Usuń zdjęcie - powiedziałem krótko, oby posłuchała.

    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  30. Rejestruje mieszane uczucia na twarzy dziewczyny, jednak pojęcia nie ma czego mogą dotyczyć. Do tej pory przychodziła do niego z każdym problemem, tym mniejszym i większym, bo mogli to rozwiązać, a jeśli nie, siedzi i milczeli wspólnie. W jaki sposób to się zepsuło i doprowadziło do sytuacji, gdy unika jego wzroku? Co takiego zrobił? Zdaje sobie sprawę, że wina leży po jego stronie, coś zawalił, spowodował lawinę, która doprowadziła do tego miejsca. Pytanie brzmi: co było trybikiem? Gdzie początek? Może gdyby to wiedział, zdołałby naprawić swój błąd. Oczywiście, że zależy mu na tej znajomości jak i na dobru dziewczyny, bo czas, który razem spędzili w jakiś sposób też go kształtował – pokazał, że nie jest jedynie tym wiecznie młodym, z głową w chmurach, ale także dojrzałym, gotowym do pomocy. Tego się po sobie nie spodziewał, a jednak sprawdzał się w tej roli. Do teraz. Czyżby dał jej złą radę? Wprowadził w błąd? W pamięci szuka jakiejś rozmowy, która dałaby mu podpowiedź, ale nic nie przychodzi mu do głowy. Nie ma rady, będzie musiał to z niej wyciągnąć choćby siłą.
    - W porządku – mówi, komentując w ten sposób i brak apetytu i krótki czas na rozmowę. Sam sięga po tosta, odgryza kawałek, na następnie żuje, z ledwością rejestrując smak. Zbyt jest skupiony na spiętej uczennicy. Wzdycha ciężko i rzuca kawałek chleba na talerz, by w końcu znaleźć się naprzeciwko niej. Opiera się tyłkiem o stolik i pochylony do przodu, układając dłonie nad kolanami, patrzy wprost w jej twarzy. Nawet jeśli Nadia unika kontaktu wzrokowego, nie znaczy to, że nie łapie jej spojrzenia co jakiś czas.
    - Ja nie potrafię Ci czytać w myślach – mówi spokojnie, choć w rzeczywistości wcale się taki nie czuje. Chciałby przejść do sedna i po krótkim zastanowieniu dochodzi do wniosku, że sama dała mu znak iż nei ma zbyt wiele czasu, tym samym zmuszając do przyspieszenia całej akcji. – Po prostu powiedz mi co się dzieje i jakoś to naprawimy, bo jednego dnia siedzimy u mnie i jemy te cholerne tosty, a potem nagle unikasz mnie i nie dajesz znaku życia. Czym zawaliłem? – pyta, zdając sobie sprawę jak dziwacznie musi to wszystko brzmieć z jego ust.
    Bart

    OdpowiedzUsuń