piątek, 28 czerwca 2013

Nie jestem ołówkiem, więc nawet nie próbuj mnie temperować.


Mila Jones 
16 marca 1995
12 klasa


Kiedyś była grzeczną dziewczynką. Można nawet powiedzieć, że córeczką mamusi, która z przyjemnością chodziła na lekcje baletu aż do 10 roku życia, gdy  zauważyła, że jedynym powodem dla którego matka ją tam zawozi jest trener z siłowni obok. Kobieta nie wytrzymało długo ze swoją rodziną - po urodzeniu się drugiej córki (co do tego, że jej ojcem jest ten sam człowiek,  Mila nie jest przekonana, ale tatuś  odmówił i nadal odmawia sprawdzenia tego). Starszy mechanik sam, więc wychowuje swoje dwie córeczki. Mila sama otwarcie przyznaje, że nie dogaduje się z młodą siostrą, która obecnie przechodzi fazę księżniczek i kocha wszystko, co różowe. Tak czy siak, nawet jeżeli tego nie mówi to stanie zawsze w obronie młodszej siostrzyczki, więc lepiej nie zadzierać z żadną z panienek Jones. 
O ile chodzi o szkolna aktywność to na pewno nie można powiedzieć, że Mila jest fanką takowej. Nie udziela się w żadnym kole, wpada tylko na mecze koszykówki w czym ma własne, osobiste korzyści wzrokowe- dziewczyna w jakiś głupi sposób, co sama w duchu przyznaje, zadurzyła się w szkolnym kapitanie koszykówki tak samo jak połowa uczennic tej szkoły. Mimo to nie przyznaje się do swojej małej słabości, chociaż dla jej najbliższych znajomych jest to dosyć oczywiste. Tak samo jak wzrok jednego chłopaka, który co rusz spada na nią. Wracając do jej zainteresowań, dziewczyna lubi samochody i od kilku lat już pomaga ojcu w jego zakładzie. Nie jest to lekka praca i raczej rzadko wykonywana przez kobiety, ale Mila zawsze broni płci żeńskiej i uwielbia udowadniać, że może być w tym milion razy lepsza niż facet. Poza tym przedmiotami, które łatwo jej przychodzą to fizyka i matematyka. Jeżeli pójdzie już kiedyś na studia to na pewno na jakieś techniczne. W tym temacie czuje się dobrze.
Mila nie jest łatwą osobą. Po pierwsze jest dosyć specyficzna i trzeba to zaakceptować, bo na pewno nie ma zamiaru się zmieniać dla kogoś, nie lubi się dostosowywać do innych. Zdecydowany przywódca, który nie znosi sprzeciwu. Egoistka, bo jej dobro jest najważniejsze i ma być tak, żeby ona na tym wyszła jak najlepiej. Zawsze ma własne zdanie, którego nie można od tak zmienić, będzie go bronić nawet jeżeli w końcu stwierdzi, że nie ma racji to pewnie od tak nie będzie chciała się do tego przyznać. Nie przeprasza za błędy, tego słowa raczej nie używa wcale. Co nie znaczy, że czasami, dla dobra sprawy, właściwie tylko o ile chodzi z kontakty z ojcem, go nie użyję. Wygadana i na pewno nie jest osobą, która boi się wykonać pierwszy ruch. Trochę opryskliwa, szczególnie gdy ma zły humor, zwykle po spotkaniu z matką jest chodzącym wulkanem, którego lepiej już nie irytować bardziej. Niezależna i zawsze chodzi własnymi ścieżkami, woli wyznaczać własne szlaki. Pomysłowa, bo zawsze znajdzie coś, żeby się nie nudzić i na pewno nie będzie to coś, co robi się codziennie. Wydaje się, że raczej na nie wielu rzeczach jej zależy, co nie jest prawdą, ale taki wizerunek jej jak najbardziej pasuje. W końcu im mniej ludzie znają twoich słabości tym ciężej im je wykorzystać. Nie jest do końca takim potworem, to raczej typ człowieka, który pomoże swoim bliski, ale tak żeby oni tego nie zauważyli i przypadkiem jeszcze mu za to nie podziękowali. Bycie czarną owieczką to jej styl.
Jest pewna siebie i widać to po niej. Tak jak ona sama, jej uroda też jest specyficzna. Jest wysoka, co uważa za swój atut, dokładnie 175 cm. Szczupła o niebieskich oczach.Posiada również długiej, prawie czarne włosy.  Ma dosyć ostre rysy twarzy, ale nie można powiedzieć, że nie dodaje jej to pewnego rodzaju uroku, chociaż na pewno nie słodkiej dziewczynki, a raczej silnej i zdecydowanej kobiety. Jest w tym coś pociągającego, oczywiście nie dla każdego. Podkreśla swoją urodę, nie zobaczysz jej raczej bez makijażu. Co do ubioru to najbardziej kocha swoją skórzaną, czarną kurtkę, ale to nie jedyna rzecz, która nosi. Często są to rzezy, które podkreślają jej szczupła figurę. 



Ciekawostki| Powiązania

Na zdjęciach Megan Fox. Postać przejęta z wolnych. Witam i jestem bardzo chętna na wszystkie wątki. 

13 komentarzy:

  1. [Mila, Mila, Mila; Anthony już wita pierwszy i planujemy wątek!]
    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  2. [Mecz? Taaak. Jeszcze takiego wątku nie miałem, więc lecimy.
    Słyszałam, że lubisz zaczynać, więc proszę : >>]

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny mecz, może i nie tak decydujący o naszym wejściu do finału, ale zawsze trzeba wykazać się formą i zdobyć jak najlepszy wynik oraz zaliczy jak najwięcej trafień. A motywacji było wiele; jeśli pokarzesz się z jak najlepszej strony zaczną Cię szanować, jednak najważniejsza siedziała niedaleko boiska i może w końcu rzuciłaby na Ciebie okiem, a najlepiej jakby uśmiechnęła się do Ciebie. Kosz nie był takim powołaniem jak boks, nie czułem się w nim tak dobrze, ale wiedziałem, że wystarczy uwierzyć w siebie a wszystko pójdzie tak jakbyś chciał.
    Trener zebrał nas wszystkich - David Ty rób to co robisz najlepiej, Sean pilnuj przeciwników razem z Jerrym, a Tony... Tony Ty po prostu staraj się dobrze to wszystko rozegrać - Czasami miałem nie zbite wrażenie, że jestem w tej drużynie na siłę a trenerowi wcale to nie na rękę, że tu jestem. Cóż, w naszej szkole ten sport nie cieszył się zbyt dużo popularnością i chyba przez to, że aby wejść do nas trzeba przejść przez "ciężkie' oko trenera, który nie bierze do siebie chudzielców, okularników i mongołów - no chyba, że do roznoszenia wody. Aby być sportowcem w szkole musiałem na niego wyglądać już od razu i chyba moja zewnętrzna otoczka sprawiła, że znalazłem się w drużynie bo gorzej już z jakimiś większymi umiejętnościami, ale co trudnego w rzuceniu do kosza i to jak najwięcej razy; tak, tak właśnie Anthony sobie mów, że to jest jedna wielka łatwizna.
    Ruszyliśmy, a ja spojrzałem po raz kolejny na Milę; no chyba zaczynało podchodzić pod obsesję, że nawet znam jej imię choć jej samej nie.
    Zaczęło się! David już w pierwszych minutach pokazał jaki to jest wspaniały a dziewczyny już wzdychały na widok jego przepoconego ciała.
    Bam, piła trafiła w moje ręce i poczułem... że nie wiem co mam robić a byłem usytuowany blisko kosza. - David, David. Rzucaj do niego kretynie!
    Trener krzyczał, ale zupełnie się tym nie przejąłem, postanowiłem, że spróbuję....
    6:12 dla Yello Chicagos, punkt zdobywa Anthony Adams.

    OdpowiedzUsuń
  4. [Chcę wątku, ale brak mi pomysłu. Źle, źle, źle. Może Ty na coś wpadniesz, byłabym w raju.]/Max

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdobyłem punkt, ale jakimś cudem tylko na mojej twarzy pojawił się uśmiech, David z wielkim grymasem na twarzy rzucił - Brawo Tony - ale z pewnością nie było to szczere, w końcu zabrałem mu szansę na zdobycie kolejnego kosza; ale nie można cały czas być tym najlepszym i tak z pewnością będzie szkolna legendą.
    Krzyczałem do Mika kiedy ten stał przy koszu jednak w towarzystwie przeciwników - Podaj, szybko, jestem wolny! - I owszem, zupełnie nikt mnie nie krył, byłem czysty jak łza, ale zadufany Mike nie poda przecież do mnie piłki.
    Kiedy jednakże zaczynałem w to wszystko wątpić piłka powędrowała w moją stronę i tym razem wiedziałem dokładnie co z nią zrobić. Spojrzałem dokładnie na kosz, w oczach naglę pojawiły mi się dokładnie sprecyzowane wymiary jeśli chodzi o odległość od kosza, mózg jakby dawał znak jak mam rzucić i pod jakim kątem zgiąć dłoń. Zrobiłem to a czas jakby się zatrzymał gdy piłka zaczęła wirować na obręczy kosza.
    Adrenalina podskoczyła, serce zaczęło bić coraz szybciej; czułem się zupełnie jak przy atakach, których nie miewałem od dobrych kilku lat, lecz to nie był atak taki jak myślałem; wewnętrzna euforia zupełnie inna niż te, które zazwyczaj miewał podczas amatorskich walk.
    Kolejny punkt, zdobyty przeze mnie... Tak, przez Adamsa.
    Kątem oka dostrzegłem jak brunetka spogląda na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Dzień dobry wieczór, może wątek? c:]
    Amelie

    OdpowiedzUsuń
  7. [Szczerze mówiąc, liczyłam na podrzucenie pomysłu, a ja bym zaczęła xD (wiem, jestem zua)]
    Amelie

    OdpowiedzUsuń
  8. [A ona żyje w zasadzie, że kto pali ten ma (swoją drogą, ja też). Ale myślę, że raz może jej pożyczyć na wieczne oddanie. Mila może też potrzebować podwózki, a że nikogo nie byłoby w pobliżu, poprosiłaby o to Max i ta wzięłaby ją na swój motor. Akcja rozwinęłaby się dopiero potem, gdy się okaże że pilna sprawa nie wypaliła (urząd był zamknięty? nie ma kluczy, obojętnie), no i pójdą na piwo, cokolwiek. O, czyli w sumie jednak wpadłam na pomysł, great]/Max

    OdpowiedzUsuń
  9. [hoho, dobrze ja prowadzisz; podobała mi się ta stanowczość, xoo]

    Chcieć to móc, móc to chcieć i powtarzając to sobie w głowie, mając ciągłe maksymy oraz buzujący energią od środka organizm stałem się, tak mi się bynajmniej wydaję, gwiazdą dzisiejszego meczu; kumple podbiegli do mnie i zaczęli się na mnie rzucać, nawet sam David pogratulował mi, ale tak by nikt tego nie widział, ale czułem, że dla niektórych byłem gwiazdą t y l k o jednego meczu.
    Uśmiech kolegów z drużyny mówił jedno; ktoś idzie w twoją stronę i to całkiem niezła sztuka. Tak, bo Mila Jones nie była zwykła, ale ciężko było mi uwierzyć, że to właśnie ona zaraz zbliży się do mnie i będę przy niej bliżej niż nawet sobie wyobrażałem. - Yyy... - odeszła zostawiając mnie w kompletnym szoku i zakłopotaniu, nawet nie zdążyłem jej odpowiedzieć, że nie mam fioletowej koszuli a co dopiero spytać się gdzie mam po nią przyjechać. Na całe szczęście jej koleżanka, która wydawała się bym raczej jej małym popychadełkiem niż koleżanka jeszcze nie poszła. Podleciał do niej i chwyciłem na rękę tak, aby czasami mi nie uciekła no i dodatkowo by odwróciła się w moją stronę - Gdzie mieszka Mila?
    Zakłopotana blondynka z początku nie wiedziała co powiedzieć jak i widać było, że nie jest zachwycona z tego powodu, ze jakiś koleś dotyka ją za nadgarstek spocona ręką - Na Aleji Winstona, parterowy dom z dużym podwórkiem a przed ogrodzeniem walają się stare opony, będziesz wiedział który.
    -Okej w takim razie przekaż jej, że będę po nią o ósmej i, że nie mam nic fioletowego. Dzięki, cześć!
    Pobiegłem do trenera, który chyba już od jakiś pięciu minut domagał się rozmowy ze mną.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trener pogratulował, nie musiał używać słów; wiedziałem dokładnie co chce mi przekazać. Z boiska ruszyłem do szatni, każdy mówił tylko o imprezie, która ma być tak zwanym after party po meczu; jakoś nie przepadałem za tego typu imprezami, ogólnie za żadnymi nie przepadałem, pojawiałem się tam zazwyczaj w ostateczności, ale dzisiaj nie było tą ostatecznością. Można powiedzieć, że zaprosiła mnie tam Mila - kontrowersja szkolnych korytarzy, dziewczyna, która lubiła ubrudzić sobie rączki; przynajmniej tak o niej mówili.
    Nie wskoczyłem nawet pod prysznic, stwierdziłem, że wszystko zrobię w domu by zaoszczędzić czas na wybieranie ubrań; tak, nie miałem pojęcia co na siebie założę tym bardziej, że nie miałem nic fioletowego w swojej szafie a od Hansela nie pożyczę bo jestem za duży w barach i z pewnością wyglądałbym komicznie w jego ciuchach.
    Mama przywitała mnie z uśmiechem na twarzy i od razu pochwaliła się, że wie o moim dzisiejszym osiągnięciu od Cameron; moja siostra to papla.
    Nie przepadałem za komplementami, gdy ktoś chwalił mnie za moje osiągnięcia. Wolałem pewnego rodzaju tajemniczość, dajmy przykład po pewnej wygranej walce; trener nic nie powiedział tylko na mnie spojrzał ja już wtedy wiedziałem dokładnie co chciał mi przez to powiedzieć, podobnie było z dzisiejszymi gratulacjami od szkolnego trenera.
    Stanąłem przed szafą z ubraniami, stałem, stałem aż w końcu usiadłem na łóżku i nadal się w nią patrzyłem; wiedziałem na pewno, ze ubiorę jeansy, ale co z górą? W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie będę tym samym Tonym jeśli ubiorę się schludnie i aż zdziwiłem się, że obchodzi mnie opinia kogoś inne; chyba lepsze jest pozostanie sobą i założenie ciemnej koszulki z nadrukiem a na to skórzanej kurtki, gdyż za zewnątrz nie było za ciepło. - Wrócę... Nie wiem, o której. Nie czekaj na mnie! - Wykrzyczałem wychodząc z domu do matki.
    Stary, poczciwy Mustang z 65' był moim odwiecznym towarzyszem i nigdy nie zamieniłbym go na inny samochód, z pewnością gdyby się popsuł włożyłbym w niego wszystkie oszczędności by znowu chodził.
    Nie miałem najmniejszego problemu z dojazdem pod jej dom, dobrze znałem tamte okolice, ale raczej nigdy nie zwracałem uwagi na to kto tam mieszka lub co się tam znajduję, jednak opony samochodowe były na tyle widoczne, że chyba musiałbym być kretynem żeby ich nie zauważyć.
    Różowiutka dziewczynka otworzyła mi drzwi - Acha, no w porządku poczekam. A co do samochodu to zapraszam twojego tatę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dłonią przeczesałem włosy, prawdę mówiąc bardziej je potargałem - Yy, no okej. - Wtedy Mila wybiegła tak naglę i rzuciła, że już idziemy skupiłem się tylko na niej, więc szybko pognałem i otworzyłem jej drzwi starając się nie patrzeć na jej atuty a tym bardziej kroczę, które przez przypadek mogłem zobaczyć kiedy wsiadała do auta; wzrok skierowałem w górę, niech to by jeszcze jej ojciec zwrócił mi uwagę gdzie ja się tam patrzę, jeszcze tego mi brakowało.
    -No widzenia, miło było Pana poznać i obiecuję, że nic nie stanie się pańskiej córce a do domu wróci cała i zdrowa. - Dobrze wiemy, że Mila nawet beze mnie dobrze by sobie poradziła, gdyż jej temperament odstraszał napaleńców. Nie wiem czy wspominała ona ojcu czy trenuję boks, czy nawet ona sama wiedziała, że to robię; jednak coś mi się wydaję, że dla niej byłem tylko koszykarzem w szkolnej drużynie i gwiazdą jednego meczu; z resztą jak dla każdego źle poinformowanego.
    Włożyłem kluczyki do stacyjki, samochód zaryczał a ten dźwięk dla uszu dla fanatyków samochodowych był jak ukojenie, aż Pan Jones uśmiechnął się kiedy to usłyszał; chyba nasze pierwsze spotkanie należało do udanych.
    -Yyy no to, włącz sobie co tam chcesz. Mam tutaj parę płyt - sięgnąłem pod nie, ale oczywiście kiedy je podawałem z nerwów wypadły mi z dłoni prosto na nogi dziewczyny. - Fak, sorry.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz mam w moim samochodzie inną dziewczynę niż moją mamę lub siostrę a na dodatek starałam wypaść się jak najlepiej to mi nie wychodzi i robię z siebie idiotę, co ona zauważyła i nawet potwierdziła to swoimi słowami nie mówiąc wprost. - Znasz kogoś, prócz mnie, kto będzie na imprezie? - Zmieniłem temat, gdyż wolałem zapomnieć o tej całej sytuacji z płytami.
    -Bo jeśli nie to trzymaj się mnie i z pewnością poznasz parę osób - tak powiedziałem jej to tylko dlatego, że chciałem wypaść w jej oczach jak ktoś popularny. Tak na prawdę nigdy do popularnych nie należałem, a drużyna traktowała mnie raczej jak jakieś dziwaka, który nie na przyjaciół a wolny czas spędza w samotności, a jeśli już się do mnie ktoś odezwie zazwyczaj dostaje mu się. - Nooo... - rzuciłem bezmyślnie skręcają w uliczkę gdzie w oddali można było dostrzec już dom Davida; tak to on zazwyczaj robił te wszystkie imprezy, gdyż rzadko kto był w jego domu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłem zaskoczony relacją dziewczyn, które jeszcze przed chwilą były zajętę rozmową z Davidem a teraz naglę lgnęły do mnie; kilka dni temu było to wręcz nie do pomyślenia. Kapitan nie był zbyt zadowolony tym, że dziewczyny naglę pognały do mnie, z resztą zrobiłem przysługę Michelle; jego dziewczyna chyba nie byłaby zadowolona widząc grupkę fanek przy swoim chłopaku tym bardziej, że nie ma jej na imprezie, z resztą nigdy sie na takowych nie pojawia.
    -Pewnie, zaczekaj tutaj ja zaraz przyniosę. - Szczerze mówiąc chciałem uciec od tego tłumu, nie lubiłem zwracać zbyt dużej uwagi i nie byłem przyzwyczajony, że ową uwagę dostawałem od płci przeciwnej. Podszedłem do barku, wziąłem dwa czerwone, plastikowe kubki i nalałem nam piwa; ja nie piłem, ja tylko paliłem i to czasami, więc musiałem jakoś znieść ten chmiel w moich ustach pity na siłę. - Proszę...piwo.

    OdpowiedzUsuń