środa, 26 czerwca 2013

Then you wake up and you want to die



Audrey Wrong, niebawem lat 19, urodzona 16 września
-Skąd pochodzisz? -Z waginy mojej matki, głupie pytanie
 Nie będziemy zaczynać od początku, bo początku nie było, ona sama nie wie jaki był. Pomińmy więc nikomu do życia niepotrzebne pierdoły i napiszmy coś, co choć trochę byłoby przydatne. Niestety, sama Audrey nie uważa, aby cokolwiek w życiu, a raczej jego marnej symulacji, jak to nazywa, byłoby potrzebne. No bo... wszyscy i tak umrzemy, prędzej czy później. Jedną z ciekawostek dotyczących jej osoby będzie to, iż Wrong planuje umrzeć w wieku 27 lat, a po śmierci zmartwychwstać, ale to już w postaci śmierdzącego zombiego. Dokładniejszy scenariusz swojej śmierci ma w swojej głowie i do tej pory usłyszała go tylko jej pani psycholog, której Audrey szczerze nie cierpi. A właśnie, cierpieć lubi, jest w pewnym stopniu masochistką, a kiedy ból psychiczny przestaje sprawiać jej cierpienia to się tnie, cóż, bywa. Nie podoba jej się, kiedy ktoś próbuje się nad nią użalać albo jeśli na siłę próbują coś z niej wydobyć, nie ma mowy. Sama nie przepada za opowiadaniem o swoich uczuciach, o sobie więc jeśli nie będzie miała ochoty to po prostu nie będzie mówić nic, kompletnie. Dla ludzi stara się być miła, co nie zawsze jej wychodzi. Z natury często flirtuje i jest romantyczką, co nie zawsze wychodzi jej na dobre, ale jeśli chodzi o jej wcześniej wspomniany masochizm- może to i nawet dobrze. Uwielbia czułości i różnego typu pieszczoty, zbyt często przywiązuje się do ludzi, bo do niektórych nawet po kilkunastu minutach rozmowy. W wielu osobach widzi kompanów na długo, aczkolwiek ludzi nienawidzi i żadnemu z nich nie ufa. Zbyt często sama sobie ze sobą nie radzi, a jedynym uczuciem, jakie w niej jest to ból i cierpienie. W zasadzie to ona sama czuje się być martwa, a płacz ją "ożywia". Są dni, kiedy specjalnie nie zażywa leków przepisywanych jej przez psychiatrę, żeby tylko sobie popłakać w kącie. Miewa częste wahania nastrojów więc nie dziwić się, kiedy z żywiołowej idiotki przekształci się w emo tylko po prostu nic do niej nie mówić, bo często bywa też tak, że po prostu nie lubi, gdy się coś do niej mówi, wtedy się w niej wręcz gotuje. Przy ludziach nie ludzi okazywać emocji, przy ludziach z reguły gra osobę pewną siebie, przekonaną o swoim zdaniu, odważną i zawsze z uśmiechem na twarzy. Wbrew pozorom ma filozoficzną naturę i dobrze wie, że raczej nie odważyłaby się popełnić samobójstwa, co, jak wcześniej było wspomniane, za jakiś czas planuje. Ponosi wszelkie starania, aby siebie zniszczyć od środka, nie tylko psychicznie. Poprzez palenie, na przykład, skraca sobie życie i dobrze o tym wie. Między innymi dlatego zaczęła to robić. Potrafi chodzić kilka dni pod rząd nietrzeźwa i w ogóle nie na umyśle, bo przynajmniej humor się jej poprawił. Jest także anorektyczką i bulimiczką. Nic jej nie smakuje i wcale nie chce jeść, ale je, nawet dużo, jeśli jej się nudzi, no a potem przychodzi pora na kilkudniowe przerwy. Z wymiotowaniem posiłków to już rzadziej, bo o zęby stara się dbać, a dobrze wiemy, że kwasy żołądkowe wcale nie poprawiają ich kondycji. Ostatecznie jednak... jebać to. I takie podejście ma do wszystkiego, chyba że zaczyna jej na kimś zależeć. Wtedy naprawdę jest gotowa zrobić wszystko dla drugiej osoby, aczkolwiek niełatwo o to biorąc pod uwagę jej dystans do ludzi. O właśnie, między innymi przez ludzi właśnie nie było jej na jakiś czas w szkole, wraca dopiero końcem semestru. Ciekawe tylko komu powie o konkretnym powodzie. Sama nie do końca wie, co myśleć o swoim powrocie na stare śmierci. W końcu już koniec szkoły, całkiem inne życie przed nią. Może coś się poprawi przez wakacje, a może nie. Zobaczymy jak sobie poradzi. A może wcale. Przed zakończeniem należy wspomnieć jak znalazła się na stanowisku kucharki w jakiejś tam szkole w Chicago. Nijak, potrzebowała pieniędzy, a że przepada za przesiadaniem w kuchni, bo wcale takie złe to nie jest... Czemu by nie! Na koniec należy wspomnieć o brakującej osobie przemiłej żabki Audrey, która zmarła jakiś czas temu. Na jej miejscu pojawił się kruk o imieniu Adam [klik] wraz z kotem, Jokerem [klik].


[Karta wybrakowana, częściowo skopiowana z innego bloga, bo dawno nie uczestniczyłam w grupowych, bo mam jakiś głupi komputer, który co chwilę się psuje, a jak nie psuje to mam karę więc mogę co jakiś czas znikać. Z biegiem czasu będę wprowadzić pewne korekty, uzupełniać brakujące informacje. Na fotografiach przedstawiona moja ulubiona modelka, Violetta Ell, w której cicho się podkochuję, a co mi tam, cudowna jest. :c Wrong jest milutką osóbką także zapraszam do wątków czy czego tam chcecie. Wydaje mi się, że ciekawie będą historyjki ze szkolną kucharką, ale wszystko okaże się w praniu. Dzień dobry! :3]

7 komentarzy:

  1. [ To ja witam się jako pierwsza. Prawda, że na belce to Słoń? <3 Ah, na swój sposób kocham go i boję się go, huh. Proponuję wątek aczkolwiek niestety w tej chwili nie mam na niego pomysłu za co przepraszam. A jak z Tobą w tej kwestii? ]

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  2. [Chętnie, nie mam żadnych zastrzeżeń.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dzień dobry! Aż jestem zdziwiona, że komuś podoba się Ame O.o no ale mniejsza. Co do wątku - jestem na niego chętna, ale ja nie umiem wymyślać pomysłów na wątki. Ale za to mogę zacząć c:]
    Amelie

    OdpowiedzUsuń
  4. [Jak ona taka mroczna, ale nie mroczna i przywiązywalska, ale nie przywiązywalska (matko, masa skrajności w takim małym ciałku) to na pewno coś wymyślimy. Są w tym samym wieku. Pewnego dnia Max mogłaby zwyczajnie przyjść na stołówkę ze względu na brak pieniędzy na przyzwoite jedzenie. Zaczęłyby rozmowę i tak jakoś wymieniły się numerami telefonów. Max nie miewa przyjaciół, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by od czasu do czasu razem się uchlały, spaliły 3059395 papierosów, a potem cholera wie co. Możemy też, trochę bardziej pomysłowo coś dramatycznie zagrać: Audrey mogłaby zauważyć dość dziwne zachowanie Max, bo ono nigdy nie jest normalne i całe wyjebanie na świat nie ma w sobie ani krzty udawania, rzeczywiście nic jej nie obchodzi i z niczym nie chce mieć nic wspólnego. Natomiast to mogłoby A. zaaprobować, zaciekawić, mogłaby chcieć się do niej zbliżyć. Lekka fascynacja. Nie wiem jak to tam z jej preferencjami seksualnymi, ale Max zawsze może przekonać ją że dziewczyny też są fajne. Taki bełkot.]/Max

    OdpowiedzUsuń
  5. [Absolutnie żadnych zastrzeżeń i nieopisaną radość z Twojej propozycji. Dziękuję!]

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Mam przyjaciółkę, która bardzo podobnie jak Ty reaguje na Słonia. Nie wiem, wydaje mi się po prostu taki... Inny, wyjątkowy. <3 ._.
    Co do wątku... Mam taki mały pomysł. Powiedzmy, że za każdym razem, kiedy Nico przychodzi na stołówkę to nuci sobie jakieś piosenki jakby był w transie. W pewnym momencie Audrey trochę to zaczyna irytować i w efekcie pewnego dnia pyta go o to. Może być? ]

    Nicholas Sykes

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie koniec lekcji! Philip z ulgą powitał ostatni dzwonek dzisiejszego dnia i ze szkoły wystrzelił jak z procy, w biegu wkładając motocyklową kurtkę. Poszedł za tył szkoły, tam gdzie wyjście z kuchnia, ponieważ dzisiejszego ranka właśnie w tym miejscu zaparkował swój ukochany motocykl. Podszedł do Harleya i pieszczotliwie pogłaskał maszynę. Już-już miał na niego wsiadać, kiedy drzwi kuchenne otworzyły się i wypadła z nich jakaś postać. Wypadła – tak, to odpowiednie słowo, bo tego, co zrobiła, zwyczajnym wyjściem nazwać nie można.
    Philip podszedł bliżej, kiedy usłyszał jej prośbę. Hmm. To była kucharka, jasne, kojarzył ją. Właściwie to nie przepadał za jedzeniem ze stołówki, zwyczajnie mu nie smakowało. Ale potrzebował jedzenie, więc jeśli nie przygotował sobie lunchu w domu – a rzadko to robił, ponieważ nigdy mu się nie chciało, poza tym za późno wstawał – przychodził do stołówki. Ale taki to chyba już urok szkolnych stołówek, jedzenie chyba genialnością nie powali nigdy i nie wina to kucharek.
    Wyciągnął więc pomocną dłoń.
    — Chodnik — powtórzył, uśmiechając się krzywo. — Brzydki, ponieważ to sidewalk, a nie pavement — powiedział.
    Uważał, że brytyjski angielski jest o wiele lepszy i ładniejszy od amerykańskiego angielskiego. Niby to wspólny język, a jednak różnice sięgały głębiej niż tylko inne nazewnictwo chodnika.

    OdpowiedzUsuń