wtorek, 2 lipca 2013

learning to breathe


JAYLEN ROCHE
Przyszła na świat słonecznego poranka, dziewiętnastego marca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego piątego roku w Chicago. Posiadaczka dwóch młodszych, krzykliwych braci, marzących o zawodowym graniu w baseball oraz dwojga rodziców, prowadzących na przedmieściach miasta, niewielki warzywniczy sklep. Właścicielka rudego kota. Uczennica ostatniej klasy, nieustannie marząca o kontynuowaniu nauki na jednym z prestiżowych uniwersytetów, należącym do Ligi Bluszczowej. Kapitanuje drużynie pływackiej, co jeszcze przed kilkunastoma laty nie było takie oczywiste, ponieważ Jaylen panicznie bała się wody, z którą kontakt zazwyczaj kończył się dzikimi wrzaskami i piskami. Nie lubiła zabaw w przydomowym basenie z dzieciakami sąsiadów ani skakania w kaloszach w przydrożnych kałużach, teraz natomiast spędza każdą wolną przerwę na basenie, usilnie pragnąc doskonalić swoje i tak już wysokie umiejętności, by przypadkiem nikt nie zawahał się przed przyznaniem jej stypendium sportowego, bez którego jej studiowanie stoi pod dużym znakiem zapytania. Cierpi na wrodzoną, genetyczną wadę serca i choć związane z tym dolegliwości, czasami nieco krzyżują jej sportowe aspiracje, to nawet przez chwilę nie przemyka jej myśl, by się poddać. W końcu odnalazła coś, w czym jest naprawdę dobra i co przynosi jej radość, więc nie zamierza z tego rezygnować, nawet jeśli oznacza to pewien dyskomfort i połykanie większej ilości tabletek niż zazwyczaj. Chorobliwie ambitna, uparcie dążąca do wyznaczonego celu, nawet jeśli innym zdaje się, że znajduje się on poza jej zasięgiem. Mało spontaniczna, co szczególnie rzuca się w oczy, kiedy przebywa w obecności rozrywkowych i niemyślących o konsekwencjach ludzi. Wielka miłośniczka planowania, skrupulatnie analizująca kolejny krok. Nie ma oporów przed poznawaniem nowych osób, jednak błędem byłoby nazwanie jej duszą towarzystwa. Wymagająca, szczególnie od siebie, co kończy się zwykle katowaniem swojego ciała na jednym ze szkolnych basenów lub długim wieczornym bieganiem, mającym pomóc jej w utrzymaniu prawidłowej sylwetki. W jej życiu właściwie wszystko sprowadza się do jednego – pływania, ponieważ skrycie wierzy, iż bez tego byłaby nikim. Zginęłaby w masie ludzi na szkolnych korytarzach i byłaby kolejną bezimienną istotą.
_______________________________________________________________________
Nigdy nie byłam dobra w pisaniu kart, więc wybaczcie mi ten twór u góry.