poniedziałek, 24 grudnia 2012

Historia


Sąsiedzi kłaniali się nisko, ekspedientka w sklepie oferowała najświeższe towary w promocyjnej cenie, krewni przesyłali prezenty i składali częste wizyty. Rodzina Eisley była wzorcowa. Twarda reputacja, którą nie zachwiało żadne złe słowo. Złe słowa rodziły się za murami ich domu. Rodzice Heather  byli właścicielami firmy transportowej. Ich współpraca kulała. Co więcej, wzajemnie rzucali sobie kłody pod nogi. Rzadko spotykali się podczas wspólnych posiłków, rzadko spędzali wspólnie czas. Na domiar złego każde takie spotkanie kończyło się awanturą. Pieniądze, podział obowiązków, pieniądze, spiętrzony stos faktur, pieniądze, pieniądze, pieniądze. Kilkuletnia Heather znajdowała pocieszenie w ramionach starszego brata. Kontrolował jej oceny, dbał o właściwe towarzystwo, zrównoważoną dietę, poświęcał jej uwagę zawsze wtedy, kiedy tego potrzebowała. Przejął wszystkie obowiązki ojca i matki, a oni czuli się odciążeni z przywilejów prawdziwego rodzicielstwa. Jak długo nastoletni chłopiec mógł stanowić autorytet dla dorastającej panny? Tracił nad nią władzę z każdym rokiem.
Stała się nieznośnym, pyskatym dziewuszyskiem. Lęk pobudzany bezradnością i brakiem oparcia maskowała silnym makijażem i wyzywającymi strojami. Dodawała sobie lat, choć łajano ją za to zarówno w szkole, jak i poza nią. Przestała poczuwać się do obowiązków. Dla państwa Eisley to był ostateczny sygnał. Z ich córką działo się coś niedobrego, lecz i wtedy okazali się nieodpowiedzialnością. To minie powtarzali, dojrzewa, buntuje się, to zupełnie normalne. Dawali pieniądze zawsze, gdy wyciągała rękę. Pomiędzy nimi panowała wojna, a jednak nigdy nie podnieśli głosu na Heather. Dostała zielone światło. Brat nie miał dla niej znaczenia, nikt nie miał dla niej znaczenia.
Nie pamięta, z kim odbyła pierwszy stosunek seksualny. Nie pamięta, ile on miał lat, jak się nazywał. W jakim miejscu. Nie pamięta, jaki trunek, jaki narkotyk zamroczył wtedy jej umysł. To doskonała zabawa, nie wymagała zobowiązań. Każdego wieczoru poznawała nowych ludzi, rzadko wracała na noc do domu. Używała życia z zaskakującą swobodą, a brat był coraz bliższy rozpaczy. Coraz bardziej bezsilny. Zewsząd atakowały go gorące plotki na temat Heather. Potwierdzała je z uśmiechem. Guru w swoim towarzystwie. Pozostali dostrzegali w niej towar przetargowy.
Sytuacja osiągała swoje apogeum, gdy rodzina opuściła miasto. Tymczasowym miejscem zamieszkania został Nowy Jork. Nowe otoczenie nie zwiastowało wielkich zmian. Państwo Eisley, bardziej niż zwykle, pochłonięci byli pracą i interesami. Jeremy bezradnie rozkładał ręce. W ciepłą, letnią noc mogło dojść do tragedii. Samochód pędził pustą ulicą, zmuszając silnik do niewyobrażalnego wysiłku. Niezapięte pasy, ostry hamulec. Szum w głowie uniemożliwiał ocenę sytuacji. Maskował ból, ograniczał ruchy. Heather ocknęła się w szpitalu, nieświadoma zdarzenia, które miało miejsce dwa dni wcześniej. Złamana ręka, pęknięte żebro, poturbowane ciało paliły żywym ogniem. Byli przy niej wszyscy. W chwili, gdy ich wcześniejsze decyzje mogły odmienić los niejednego.
Po roku pobytu w Nowym Jorku Eisley'owie powrócili do Chicago, bogaci w nowe doświadczenia. Heather wzbudza zainteresowanie, być może większe niż ówczesne. Ubrana swobodnie. Kobieco lecz nie wyzywająco. Ognistoczerwone kosmyki włosów ustąpiły miejsca ich naturalnej barwie. Ostry makijaż zastąpiony czarną kredką podkreślającą subtelnie kontur oczu. Nie wychyla się. To, co mogło pozbawić ją najcenniejszego daru, jakim jest życie, odepchnęła od siebie. Niewłaściwych ludzi, niewłaściwe zachowanie, niewłaściwy byt. Pozostały tylko gryzące wyrzuty sumienia, ciekawskie spojrzenia i boleśniejsze niż przed rokiem, gorzkie słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz